
Kochani!
Kolejny tydzień za nami, wobec czego meldujemy się z jego podsumowaniem.
STAN KOTÓW:
121, w tym 5 rezydentów pod stałą opieką fundacji.
Plecaczki spakowali w zeszłym tygodniu Bobi, Czębira i – nareszcie! – Walenty, który bardzo długo czekał na swoją rodzinkę nazawszową. W ramach radości zaczął wszystko ugniatać łaputaskami, również podczas zwykłego przemieszczenia się
Powodzenia, kochaniutcy! Dobrego i długiego życia
Poza tym nadal pilnie poszukujemy domów tymczasowych, bo pękamy w szwach.
Jeśli możesz, jesteś w stanie dać kawałek miejsca, skontaktuj się z nami!
Więcej szczegółów pod poniższym linkiem:
https://www.facebook.com/stawiamynalapy/posts/1724863580859818
AKCJE RATUJĄCE KOCIE ŻYCIA I KOTY W LECZENIU:
Chwilowo pod naszą opiekę powrócił młody kot z Włosani, który latem tego roku został odłowiony na kastrację i wypuszczony w dotychczasowe miejsce bytowania. W ostatnim tygodniu, podczas rutynowego dokarmiania, Anię przeraził płacz młodego kocura, który ledwo miał siłę się ruszać. Złapał bardzo silny koci katar i mocno się odwodnił. Po podaniu kroplówki zaczął wracać do sił i syczeć na wszystkich wokół. Chłopak zdrowieje pod czujnym okiem weterynarza.
Koteczka z Andrychowa, po zabiegu dekapitacji główki kości udowej, prawdopodobnie na dniach uda się do domu tymczasowego w swoje stare okolice. Prosimy o kciuki
Kociaki z ul. Batorego są już w domu tymczasowym, gdzie walczą usilnie ze swoim strachem przed człowiekiem. Na ucho powiemy Wam, że idzie im coraz lepiej!
Lord – kocur z przerośniętą powieką, jest już po operacji i jednoczesnej kastracji. Powrócił do fundacyjnego szpitalika, w którym mocno okazuje strach. Czekamy na informację, czy uda nam się znaleźć dla niego dom tymczasowy, bo w domu osób, które przygarnęły go szukając pomocy, nie wykazywał strachliwego zachowania, więc byłoby idealnie, gdyby mógł wrócić do neutralnych warunków.
Nelson – kocurek ma problemy z cewką moczową; trafił do lecznicy z pęcherzem tak pełnym, że groziło mu pęknięcie. Cewnikowany – w końcu doszedł do siebie. Kilka dni po opuszczeniu lecznicy opiekunka zauważyła, że kot oddaje mocz małymi porcjami. Trafił ponownie do weterynarza – na szczęście wszystko okazało się być w porządku.
Nadal usilnie polujemy na koty przy ul. Bałuckiego, na os. Złocież oraz w rejonie drożdżowni na Bieżanowie
INNE:
W związku ze zbliżającą się zimą, najbliższą sobotę nasi wolontariusze spędzą na budowaniu styropianowych budek dla wolnożyjących kotów.
KILOMETRY I GODZINY
KILOMETRY:
624 km pokonał kotowóz z Anią za kierownicą, którzy wspólnie rozwozili zamówienia, dostarczali zapasy do domów tymczasowych, koty do weterynarzy i karmę dla dziko żyjących bezdomniaków.
250 km (dane szacunkowe) zrobili nasi niezawodni wolontariusze – jeżdżąc na wizyty przedadopcyjne, odwożąc koty do domów, pomagając w konsultacjach weterynaryjnych lub dostarczając najpotrzebniejsze dla nas rzeczy
GODZINY:
66:45 godzin to czas, gdy na straży kotów stała Ania
250 godzin to czas, który poświęcili im nasi wolontariusze – czy to na dyżurach, czy też podczas transportów kociaków, wizyt, fundacyjnego szopa, fotografowania kociaków do ogłoszeń i miliona innych rzeczy. To w zasadzie stałe minimum, bo zawsze trzeba koty nakarmić, posprzątać, zawieźć do lecznicy czy dt.
Na koniec jak zwykle DZIĘKUJEMY WAM WSZYSTKIM, że z nami jesteście i wspieracie nasze działania.
Bez Was to wszystko naprawdę nie byłoby możliwe.
Jeśli chcecie nam pomóc, jakkolwiek wesprzeć, to gorąco zapraszamy do kontaktu.
Cały czas poszukujemy wolontariuszy, szczególnie do opieki nad naszymi kotami przebywającymi w kociarni, ale w szczególności w fundacyjnym szpitaliku – wszelkie ręce do pomocy na wagę złota.
Jeśli możecie przekazać nam darowiznę, choćby najmniejszą, to prosimy o wpłaty na konto:
Krakowska Fundacja Pomocy Zwierzętom
Stawiamy Na Łapy
79 2130 0004 2001 0651 3691 0001
Ps. Na zdjęciu nasz (już nie nasz!) Walenty, były król kociarni, któremu wolontariusze pokornie usługiwali przez wiele ostatnich miesięcy.
I który wreszcie ma swój własny dom
Comments are closed.