Kochani!

Wybaczcie spóźnienie – fundacyjny skryba nie mógł wydostać się spod góry fantów, które go przysypały, by opublikować na czas posta podsumowującego. Na szczęście – udało się 

Kolejny tydzień za nami, wobec czego meldujemy się z jego podsumowaniem.

STAN KOTÓW: 112, w tym 5 podopiecznych pod naszą stałą opieką.

NOWE KOTY

Kotka z okolic Myślenic – w sobotę wpłynęło do nas dramatyczne zgłoszenie: kotka leży w stodole, ma krew na brzuchu, siedzą na niej muchy. Osoba zgłaszająca ma małe dzieci, nie może pomóc w żaden sposób. Kot jest za Myślenicami. Niewiele myśląc Ania rzuca wszystko i – tylko meldując szefowej wyjazd za Kraków – rusza na interwencję. Na miejscu wita nas Pani z kartonem, w którym jest kot (sami kazaliśmy tak zabezpieczyć zwierzę, by nie uciekło z miejsca, gdzie leżało). Piekna, długowłosa trikolorka nawet nie protestuje. Karton do auta, tam – już po zamknięciu wszystkich drzwi i okien – przekładamy kota do transportera i lecimy, wręcz na sygnale, do kliniki Arka. Po zbadaniu okazuje się, że kotka ma bardzo zaawansowane ropomacicze. Muchy siedzące na kotce faktycznie były zwabione zapachem ropy – złożyły jaja na tylnych łapach koteczki. W niedzielę rano okazuje się, że kotka ma podejrzenie białaczki (test paskowy dodani), anemię oraz leukopenie (mało krwinek czerwonych i białych), a do tego traci temperaturę i ma biegunkę. Lekarze walczyli o jej życie, ale niestety koteczka odeszła w nocy 

Kot z działek – kot z kocim katarem, znaleziony przez Pana na działkach w okolicy al. Pokoju. Jest leczony przez Panie doktor w lecznicy Ambuwet. Ładnie reaguje na leki, więc miejmy nadzieję, że ta historia dobrze się skończy. 
Kocięta z Węgrzec Wielkich – historia jakich wiele w ostatnim czasie. Wieś. Dwie kotki. Dokarmiane. Przekonanie, że kotka musi urodzić. I rodzi. Najpierw jedna. Potem druga. Druga podrzua dzieci pierwszej, a ta usiłuje odchować łącznie 6 kociąt. Sama będąc małą, drobną kotką. Malce żyją, ale są chude i mają początki kociego kataru. Zabieramy rodzinkę do Ambuwet, gdzie po przeglądzie zapada decyzja, że zostają w lecznicy. W sobotę odbieramy 4 najsilniejsze i kontynuujemy leczenie w fundacyjnej kociarni. Dwoje słabszych dzieciaków zostaje w lecznicy (wszystkie na szczęście jedzą już same), ale te słabsze nadal posilają się dodatkowo mlekiem matki.

Kotka z kociętami z Kozłówka – najbardziej zaskakująca historia tego szalonego tygodnia. Pani znajduje kotkę. W ciąży. Kotka w majówkę rodzi kocięta. Kocięta umierają. Pani szuka więc kotce domu. Ta zaś w sobotę… rodzi kolejne maleństwa. Maluchy są bardzo małe. Wielkości palca wskazującego człowieka. Jedzą same. Jest więc nadzieja, że wszystko będzie dobrze. Kotkę oczywiście natychmiast obejrzał weterynarz i ocenił, że ich stan i zdrowie jest w porządku. Nie potrafi powiedzieć, jak doszło do podwójnego porodu w odstępie tygodnia czasu.

KOTY W LECZENIU

Rabek – oczko zostało zaszyte ze względu na wrzód. Dzięki temu wszystko powinno się szybko i sprawnie zagoić. W środę doktor zdejmuje szwy.

Miu Miu jest również po zabiegu. Miała sterylizacje połączona z kontrolą. Kotka jest po rekonstrukcji odbytu. Zdarzało jej się posikiwać i gubić kał, dlatego doktor chciał sprawdzić czy wszystko działa jak powinno.

Borys przeszedł sanację jamy ustnej, mamy nadzieję, że to koniec jego problemów zdrowotnych

WYDARZENIA INNE

PIERWSZY W TYM ROKU: WIELKI KIERMASZ RZECZY WSZELAKICH ODBĘDZIE SIĘ JUŻ W TEN WEEKEND!!!
To jest impreza, na której naprawdę trzeba być!
Tylu wspaniałych fantów, perełeczek wręcz, oraz cudownych ludzi, nie spotkacie chyba nigdzie indziej!
Cały dochód z tego wydarzenia zostanie – jak zawsze – wykorzystany na codzienne utrzymanie i potrzeby naszych podopiecznych.
Gorąco Was zapraszamy!
Wszystkie szczegóły tutaj:
https://www.facebook.com/events/2200767883272999/

KILOMETRY I GODZINY

KILOMETRY: 
650 km pokonał kotowóz z Anią za kierownicą, którzy wspólnie rozwozili zamówienia, dostarczali zapasy do domów tymczasowych, koty do weterynarzy i karmę dla dziko żyjących bezdomniaków, odbierali też masę fanciochów na kiermasz
450 km (dane szacunkowe) zrobili nasi niezawodni wolontariusze – jeżdżąc na wizyty przedadopcyjne, odwożąc koty do domów, pomagając w konsultacjach weterynaryjnych, odbierając fanciochy na kiermasz lub dostarczając najpotrzebniejsze dla nas rzeczy.

GODZINY
66 godziny to czas, gdy na straży kotów stała Ania
500 godzin to szacunkowy czas, który poświęcili im nasi wolontariusze – czy to na dyżurach, czy też podczas transportów kociaków, wizyt, fundacyjnego szopa, fotografowania, odbierania fantów na kiermasz czy miliona innych rzeczy. 
Cały czas poszukujemy wolontariuszy, szczególnie do opieki nad naszymi kotami przebywającymi w kociarni i fundacyjnym szpitaliku – wszelkie ręce do pomocy na wagę złota.
Jeśli możecie przekazać nam darowiznę, choćby najmniejszą, to prosimy o wpłaty na poniżej podane konto.
Krakowska Fundacja Pomocy Zwierzętom
Stawiamy Na Łapy
79 2130 0004 2001 0651 3691 0001

Za wszelką pomoc z całego serca dziękujemy.
I przede wszystkim dziękujemy, że jesteście z nami!
Bo bez Was – to wszystko, co robimy – naprawdę nie byłoby możliwe!