Miki i Viki trafiły do fundacji z Bieżanowa, obecnie mieszkają w domu tymczasowych, gdzie czekają na adopcję.
Jeśli ktoś, wśród postanowień noworocznych, umieścił znalezienie prawdziwej miłości to Miki i Viki, zwane też w domu Sówkami, to kotki idealne do kochania
Mimo, że siostrzyczki na początku były małymi dzikuskami i takie cuda jak kanapy, poduszki i drapaki widziały po raz pierwszy w życiu, to w niecałe 2 tygodnie opanowały wszystkie podstawowe umiejętności domowego pupilka i pozbyły się płochliwości.
Okazało się, że w tych pręgowanych futerkach były ukryte bardzo dobrze wychowane kocie damy, subtelne, dość spokojne i zaciekawione ludźmi. Nie są nadmiernie gadatliwe, co najwyżej przytakują krótkim miauknięciem i są raczej niskopienne – opanowały regały tylko do trzeciej półki od dołu Nawiązują kontakt z każdym, kto nie jest za duży i za głośny i grzecznie wyciągnie rękę na powitanie i pozwoli na dokładne obwąchanie palców. Bardziej zaprzyjaźnione osoby mogą je głaskać nie tylko po główkach ale i po brzuszkach, a nawet miętosić łapki.
Złotooka Miki ma buddyjskie podejście do życia, to spokojna, rozważna i głaskolubna dziewczyna o niesamowitej urodzie. Jednak w pogoni za wędką rozwija ponaddźwiękowe prędkości i ma niesamowity refleks łowiecki. Srebrna Viki może jest trochę większym cykorem, ale jest też bardziej ciekawska i jak tylko odkryła zalety człowieka, wykazuje dużo inicjatywy w pogłębianiu więzi – nie odstępuje na krok, wskakuje na biurko, porusza śmiesznie wąsikami, patrzy głęboko w oczy i prosi o głaskanie. Uwielbia obgryzać papierowe pudełka i zasypiać na klawiaturze.
Sówki cenią sobie wspólne chwile spędzone na drzemkach i kocich przytulasach, uwielbiają przesiadywać w oknie, ale nie pogardzą też zabawą – wędki, patyczki z piórkiem mają opanowane w 100 %, a w piłeczkę grają lepiej niż Lewandowski. Mają dobry apetyt, nie wybrzydzają, a za kocie smaczki dadzą się pokroić. Bardzo by się ucieszyły ze wspólnego domku, są bardzo zżyte.
Odrobaczenie: tak
Szczepienie: tak